Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Księga IV.

Królowa, trosk droczących ugięta ciężarem,
Jątrzy ranę i gore tajemnym pożarem.
Obraz wielkich cnót męża i dzielność i sława
Zawdy w żywych zarysach przed jej myślą stawa;
Tkwi w sercu z dźwiękiem głosu postać urodziwa
I próżno snu pomocy w troskach swoich wzywa.
Gdy więc zorza wilgotne spłoszyła ciemnoty,
I gdy słońce na ziemią blask rozlało złoty,
Do jednomyślnej siostry tak mówi stroskana:
Anno! jak mię bezsenną sroga dręczy zmiana!
Jakiż w nasze siedliska gość zawitał nowy?
Jak w nim silna potęga męztwa i wymowy!
Że on z bogów pochodzi, snadno wierzyć muszę,
Bo wyrodne w śmiertelnych zdradza trwoga duszę.
Jak okropne przygody ciągle nim miotały!
Jak nam walk swych wystawiał obraz doskonały!
Gdyby mię nie związało to postanowienie,
Ze stanu w którym żyję, nigdy nie odmienię,
Gdyby mi śmierć małżeńskie nie zmierziła łoże;