Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pomijamy Itakę w ostre skały żyzną,
Okrutnego Ulissa brzydząc się ojczyzną.
Szczyt Leukaty, nad którą stek się deszczów szarzy,
I strasznego Apolla widzim dla żeglarzy.
Tam znużeni podróżą wstępujem w gród mały —
Z tyłu naw lgną kotwice, przody w brzegach stały —
A dorwawszy się błogiej nadspodzianie ziemi,
Czcimy ołtarz Jowisza ofiary mnogiemi.
W Akcyum iliackie sprawujem igrzyska,
Tłuszcz w ojczystych zapasach z nagich Trojan pryska;
Cieszą się ztąd, że w ciągu spiesznego uchodu
Żadnego zmierzłych Greków nie dotknęli grodu.
Już słońce w zwykłym biegu rok spełniło cały,
Już wichry z rządów zimy wodami miotały,
Więc u bramy zewnętrznej me ręce przybiły
Tarcz z miedzi, którą dźwigał Abas wielkiej siły,
I ten napis wyryłem ku wiecznej pamięci:
„Enej z Greków zwycięzkich łup tym miejscom święci.“
Wkrótcem kazał wyjść z portu obsadziwszy łodzie:
Biją wiosłem na wyścig majtkowie po wodzie.
Już wyniosłe Feaków tracim z oczu grody,
Już i Epir myjące przepływamy wody,
Do chaońskiej nakoniec lądujem zatoki
I wkrótce w gród Butrytu wstępujem wysoki.
Wieść nam sława nad wiarę w tej rozgłasza ziemi:
Helen Trojańczyk włada miastami Greckiemi,
Po Pyrrusie z małżonką spadła nań korona;
Tak znowu Andromacha z ziomkiem jest złączona.
Zadziwiony nie taję mego uniesienia;
Bym z ust własnych Helena powziął te zdarzenia,
Rzucam port, towarzyszów i brzegi i łodzie.
Właśnie wtedy przy zwodnej Symeontu wodzie
Chcąc uczcić Andromacha męża swego szczęty,