Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wielkie zwłoki zwycięzca na brzeg morza ciska;
Tu leży święta głowa, tam trup bez nazwiska.
Pierwszy raz wtedym uczuł całą siłę trwogi,
Struchlałem; stanął w myśli obraz ojca drogi,
Gdym ujrzał jak mu równy w latach Priam kona,
I Kreuza na pamięć przyszła opuszczona,
I dom może już wzięty i mój Julus mały.
Przeglądam jakie siły przy mnie pozostały;
Wszyscy mię odstąpili, widzę jak znużeni
Lub upadli, lub pastwą stali się płomieni.
Sam zostałem. Wtem córkę spostrzegam Tyndara.
Która w świątyni Westy utaić się stara.
Baczne na wszystkie strony wznoszącemu oko
Jasna łuna w obłędzie przyświeca szeroko.
Ta, gdy nas rozjątrzonych przez zagładę Troi,
I męża w ciężkim gniewie i Greków się boi,
Jędza nam jak i ziomkom w równej dana karze,
Przysiadła utajona za święte ołtarze.
Srogi zapał wraz z gniewem przejął serce moje,
Chcę ukarać zbrodniarkę, pomścić się za Troję.
Tażli się, rzekłem, jedna w całości zachowa.
I do Mycen w tryumfie wróci jak królowa?
Gdy ujrzy dom i męża, dzieci i rodzice,
Będąż ją otaczały frygskie niewolnice?
Wtedy gdy poległ Priam, gdy Troja w perzynie
I gdy po wszystkich brzegach krew trojańska płynie?
Nie. Chociaż nie ma chwały w skaraniu kobiety,
Chociaż takie zwycięztwo niegodne zalety,
Przecież będę się z tego wynosił i szczycił,
Żem wrzącą moją zemstę we krwi jej nasycił
Żem przez to uspokoił ziomków moich szczęty.
To mówiąc, biegłem oślep wściekłością przejęty.