Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wdrapują się napowrót do końskiego gmachu,
I kryją się w znajomym kadłuba przestworze;
Lecz kto bogi niechętne siłą swą przemoże?
Wtem Kassandrę z miejsc świętych Minerwy opieką,
Córę Priama, z włosem rozpuszczonym wleką;
Próżno oczy ku niebu wznosi bólem zdjęta,
Oczy, bo miękkie ręce twarde gniotły pęta.
Nie mógł znieść wściekły Horeb tego widowiska
I wnet się wśród zastępów pewny śmierci ciska,
Za nim gęstym orężem natarł orszak cały.
Tu nas gromią z świątyni własnych ziomków strzały,
Najboleśniejsza walka natychmiast się wszczyna,
W greckich zbrojach i kitach omyłki przyczyna.
Gniewem zdjęci za mężne Kassandry wydarcie
Zewsząd Grecy zebrani natarli zażarcie.
Uderza w nas Ajaxa ramię zatwardziałe,
Atrydy i Dolopów biegnie wojsko całe.
Tak, gdy przeciwnych wiatrów siła się rozmiota,
Zefir Eura wschodniego, Eur pogramia Nota;
Chrząszczy las, Nerej wody swym trójzębem porze,
I głębi dna przewraca rozhukane morze.
Ci nawet, co przez podstęp pośród nocnych cieni
Byli po całem mieście od nas rozproszeni,
Wychodzą i z poznanej zbroi lub puklerza
Widzą zdradę, dźwięk obcy uszy ich uderza,
Ulegamy przemocy. Penel trupem kładzie
Horeba przy ołtarzu wzniesionym Palladzie.
Ten, od którego słuszność święcie była czczona,
Najsprawiedliwszy z Trojan zacny Ryfej kona.
Nie tak się zdało bogom. W jednej prawie chwili
Własne ziomki Dymasa z Hypanem zabili;
Ani twego, Panteju, zbawiła żywota
Świętość Feba tyjary, pobożność lub cnota!