Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zwłaszcza, gdy stanął z drzewa koń ten równy górze,
W całą przestrzeń powietrza rozlały się burze.
Wstrzymani, Eurypila szlemy nieodwłocznie
Do Feba, ten nam srogie odnosi wyrocznie:
Krwią, rzekł, wiatry zbłagajcie; wszak dziewicę wprzódy
Poświęciwszy, trojańskie obiegliście grody.
Wyjednanie powrotu w greckiej krwi się mieści,
Grek niech zginie. Do ludu gdy te doszły wieści,
Dreszcz przejął wszystkich kości, serca bojaźń skryta,
Każdy się z troskliwością, kto ma zginąć, pyta?
Wtedy Uliss Kalchasa między ludu tłoki
Wyprowadza i bada o bogów wyroki.
Wnet mi wielu podstępy zdrajcy utajone
I okropną przyszłości odkrywa zasłonę.
Nic przez dni dziesięć z wieszcza wybadać nie mogą:
Dziesięć dni nie śmiał na śmierć wskazywać nikogo,
Lecz złamany natręctwem Itaki władacza
Niby z musu głos podniósł i śmierć mi przeznacza.
Tak ci, co o los własny wprzódy się trwożyli,
Na zagładę nędzarza wszyscy przyzwolili.
Już nadszedł dzień okropny, już chleby znoszono,
Już mi w zwykłe opaski skronie otoczono.
Wtem, wyznam, bo mym głosem włada prawda święta,
Wyrwałem się od więzów i stargałem pęta.
Czekając przez noc skryty wśród trzciny i błota
Póki, jeźli ma wracać, nie odpłynie flota.
Już i promyk nadziei nędznemu nie świeci,
Bym ujrzał kraj ojczysty i ojca i dzieci;
Pewnie od rozjątrzonych mej ucieczki winą
W najokropniejszych mękach nieszczęśni poginą.
O! jeźli czcicie bóstwa, które fałsz nie złudzi,
Jeźli jeszcze rzetelność świętą jest dla ludzi,