Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kryją ziemią wilgotną pozostałe kości.
Lecz najsroższe utyski i płacz się poczyna
Wśród gmachów bogatego siedliska Latyna.
Tu siostry kochające i nieszczęsne matki,
Tu niewiasty, tam ojców pozbawione dziatki,
Wojną i śluby Turna przeklinając razem,
Wołają by sam walkę swem skończył żelazem,
Jeźli chce w Italii osiągnąć koronę.
Drances wzburza świadectwem serca rozjątrzone,
Że Turn jeden otrzymał do boju wezwanie;
Wspiera go z innej strony różne innych zdanie,
Wielkie imię królowej ku pomocy stawa
I znakomitych zwycięztw pozyskana sława.
Wśród tych rozterk, wysłani do Arpów, w tej chwili
Ze smutną odpowiedzią posłowie wrócili,
Że się wszelkie ich trudy w niczem nie powiodły,
Nic nie sprawiły dary, ni złoto, ni modły;
Lub sił innych Latynów na poparcie boju,
Lub żebrać od Eneja wypada pokoju.
Sam król Latyn upada pod ciosem żałoby.
Gniew bogów i przed okiem świeże jeszcze groby
Świadczą mu, że Eneja wyższa siła wspiera;
Więc w przybytek monarszy wielką radę zbiera.
Pierwsze pany niecofna przywołuje wola;
Zbiegli się z dróg otwartych w gmach wyniosły króla.
Stary Latyn, co berłem znakomicie włada,
Z zasmuconym obliczem pośrodku zasiada,
Gdzie — z grodu etolskiego wróceni posłowie —
Zleca, by zdali sprawę w porządnej osnowie.
Cała na to skinienie umilkła drużyna;
A Wenul pełniąc rozkaz tak mówić poczyna:
Diomeda i greckie widzieliśmy grody,
Znieśliśmy długiej drogi rozliczne przygody;