Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pysznej darów bogactwem i twarzą bogini;
Wiodą w progi kruszcowe, schody z miedzi lane,
Skrzypią na silnych hakach podwoje miedziane.
Tu nowy widok płoszy obawy Eneja,
Tu pierwsza strapionemu zabłysła nadzieja.
Bo gdy wszystko, wśród wielkiej świątyni budowy,
Z podziwieniem ogląda, czekając królowej,
Gdy rozbiera kunszt mistrzów roboty i dzieła,
Gdy przyszła dola miasta myśl jego zajęła,
Ryte rzędem potyczki stoczone za Troję
I widzi w całym świecie rozgłoszone boje.
Tu Atrydy, tam Priam wiekiem pochylony;
Dalej Achil, przed którym drżą obiedwie strony.
Zdumiał się i rzekł z płaczem: o Achacie miły,
Któryż kraj wieści naszych klęsk nie napełniły?
Oto Priam: cześć chwale i tu się nie przeczy,
Są łzy, które nad ludźmi wyciskają rzeczy.
Złóż trwogę, bo w twej sławie mam błogą nadzieję.
Wtem wzrok wlepia w czczy obraz, wzdycha i łzy leje.
Widzi wkoło Pergamu wojenne zacieki:
Tu przed młodzią trojańską uciekają Greki,
Tam unikając zgonu pierzchają Trojanie;
Pędzi ich groźny Achil na strasznym rydwanie.
Tam Rezusa obozu widok go rozkrwawia,
Gdzie w pierwospy Diomed rzeź okropną sprawia
I uwodzi rumaki do greckich szałaszy,
Nim Ksantu i trojańskiej skosztowały paszy.
Tam Troił, biedny młodzian z bitwy się uchyla,
Wyzwawszy w bój nierówny wielkiego Achila.
Już broń stracił, już konie rozhukane srodze
Niosą go, spada z woza, trzyma jednak wodze.
Runął; mózg mu z włosami tarza się po ziemi,
A włócznia bruździ piasek ciosy nierównemi.