Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przeraził i trojańskie i rutulskie szyki:
Nie kwapcie się, o Teukrzy! ku naw mych obronie;
Wprzódy Turn niż te łodzie morskie spali tonie.
Wy zaś, matka chce tego, na słone przestworza
Wypływajcie swobodnie, tak jak bóstwa morza. —
Wnet łódź każda od brzegów odrywa swe liny
Rejem nakszałt delfinów sięgając głębiny,
A ile naw (o dziwy) stało w brzegach wprzódy,
Tyle twarzy dziewiczych unosiły wody.
Potruchleli Rutule; przestraszone konie
Wylękły i Mezapa. Rozigrane tonie
Cofa nagle od morza Tyber przerażony.
Lecz Turn w swojem zuchwalstwie trwa nieporuszony;
Już w swoich męztwo budzi, już grom na nich ciska,
Trojanom to źle wróżą, prawi, te zjawiska,
Sam wszechmocny uchyla zwykłego im wsparcia;
Nie czekają ni ogniów naszych, ni natarcia,
Przecięta im ucieczka przez morskie bałwany,
Odjęta reszta świata a ląd nam poddany;
Mnóstwo ludów italskich wnet ich bronią znęka.
Mnie żadna dla nich wieszczba przyjazna nie lęka;
Spełnił się wyrok losów i Wenery wola:
Wylądowali Teukrzy na auzońskie pola,
I ja mam moje wróżby: naród obrzydzony
Zniszczę podług ich woli za wydarcie żony.
Nie same taka krzywda Atrydy uzbroi,
Ani jednym Mycenom począć bój przystoi.
Nie dośćże im raz zginąć? po tem przewinieniu
Mogli mieć ród niewieści cały w ohydzeniu;
Te okopy dodają nędznym zadufania
I ten rów, co ich słabo od śmierci zasłania.
Pomnąż-li na spełnione w ich oczach zdarzenie?
Troję, choć ją wzniósł Neptun, pożarły płomienie.