Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdym pod samą Prenestą pierwsze wojska raził
I tarcz stosy przy końcu zapaliłem dzieła.
Ta dłoń króla Heryla do piekieł zepchnąła:
Ten z matki Feronii (okropne zjawienia)
Wziął wraz z życiem trzy dusze i trzy uzbrojenia.
Trzykroć śmierć musiał ponieść; przecież ręce moje
Trzy mu dusze odjęły, trzy wydarły zbroje.
Nie rozdzieliłaby nas synu ta wyprawa!
Ani ów sąsiad Mezent, który mi najgrawa,
Tyluby rozbojami pokoju nie kłócił;
Ni z tyluby mieszkańców kraj ten osierocił!
Lecz wy bóstwa! ty najprzód, wszystkich bogów panie!
Nad arkadzkim monarchą miejcie zlitowanie.
Usłyszcie błagań ojca: jeźli waszą władzą
W całości mi wyroki Pallasa oddadzą,
Jeźli żywy powróci z pośród krwawych grotów,
Żebrzę życia, na wszystkie trudy jestem gotów;
Lecz jeźli ciosy dla mnie gotujesz surowe:
Dziś o losie, dziś przetnij smutną dni osnowę,
Gdy cię, moja pociecho ostatnia, jedyna,
Tuli ojciec do serca, najdroższego syna,
Gdy jeszcze przyszłość ciemna, wątpliwe boleści;
Bym nie dożył o tobie okropniejszych wieści!
Tak się rzewnił w rozstaniu ojciec kochający;
Zemdlonego do domu odnieśli służący.
Już jazda wyciągała wroty otwartemi:
Naprzód szedł Enej z wiernym Achatem; za nimi
Szli pierwszi wodze Troi, a wśród całej rzeszy
Z szat i połysnej zbroi znaczny Pallas spieszy
Jak Lucyfer, z gwiazd wszystkich najmilszy Wenerze,
Gdy skąpan w Oceanie lot ku niebu bierze,
Zkąd rozpłasza noc ciemną świetną twarzą swoją.
Na wzniosłych szczytach murów trwożne matki stoją,