Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Alem własną mą głowę wystawił bez trwogi
I błagając pokornie w twojem wstąpił progi.
Lud Daunów, co was wiecznie trapi przez bój krwawy,
Gdy nas wygna, zaufa bez żadnej obawy,
Że całą Hesperią w twarde jarzmo nagnie
I morzem wkołoległem panować zapragnie.
Weź i udziel przymierza. Mamy dzielne ciała,
Mamy młódź, której światu nie jest obcą chwała.
Rzekł Enej; lecz Ewander dawno wśród rozprawy
Wzrok mu w oczy, w twarz, w postać, zatapiał ciekawy.
I wnet go z tą spotyka odpowiedzią krótką:
O jak mi cię przyjmować, jak cię poznać słodko!
Jak w tobie, najdzielniejszy z trojańskich mocarzy,
Poznaję obraz ojca z mowy, z głosu, z twarzy.
Pomnę gdy Hezyony, siostry swej dziedziny
Priam spiesznie odwiedzał, wyspę Salaminy,
Że był w mroźnej Arkadzie; wtenczas mi wiek młody
Pierwszym kwiatem zaczynał okrywać jagody.
Dziwiłem wodzów Troi i Priama z nimi:
Lecz Anchiz szedł w mych oczach wyższy nad innymi.
Wnet się żądzą młodzieńczą nad podziw zachwycę
Mówić z nim i z prawicą połączyć prawicę.
Przystąpiłem i wiodłem pod fenejskie wały;
On mi kołczan przedziwny i licyjskie strzały
I darował odchodząc złotem tkaną szatę
I dwa, co je ma Pallas, wędzidła bogate.
Więc to, co go żądacie, łączy nas przymierze;
A gdy jutro dzień władzę nad światem odbierze,
Puszczę z wsparcia wesołych i wesprę darami.
Teraz gdyście tu przyszli, więc jak druchy z nami
Doroczne święto, które odwlec nie jest wolno,
Odprawcie i biesiadę chciejcie przyjąć wspólną.
Rzekłszy, każe odjęte czary i potrawy