Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Srożeje w krwawej wojny niezbędnem żądaniu.
Jak ogień w suchem drzewie z hukiem rozniecony
Ogarnia wszystkie kotła szumiącego strony;
Wre odedna i kipi potok rozegrzany,
Płyn buchający w gęste rozpryska się piany,
Już nie podoła wody ogarnąć naczynie,
A czarna para w kłębach wśród powietrza ginie:
Tak nagle mir zerwawszy, pierwszej młodzi grono
Szle do króla i zleca, by broń sposobiono.
Każe strzedz Italii przeciw wrogów gminom
Twierdząc, że sam podoła Teukrom i Latynom.
Skoro bogów pomocy wezwał po tej mowie,
Do wojny się nawzajem budzą Rutulowie;
Tych wzrusza wiek i piękność, którą go zaszczyca,
Tych naddziady, tych w bojach wsławiona prawica.
Gdy Turn męzką odwagę w rodakach poduszcza,
Alekto skrzydła z piekieł ku Teukrom rozpuszcza.
Zdradą miejsca przejrzawszy, tam natychmiast zmierza,
Gdzie piękny Julus płoszy! różną sztuką zwierza,
Tu na psy wściekłość nagłą Jędza z piekieł zsyła,
Wiatr im znany jelenia o nozdrza odbiła,
Wlawszy w nie chuć gonienia. Ztąd klęski wytrysły,
To zapaliło dzikie do wojny umysły.
Był jeleń, pyszny z rogów i z kształtu jedyny;
Uniesionego matce, Tyreusza syny
I sam ojciec wykarmił; ten pod rządy swymi
Dzierżył trzodę Latyna z niwy obszernemi.
Całą było Sylwii siostry ich zabawą
Oswojonego z władzą pod ręką łaskawą
Uwieńczać świeżym kwiatem i rogi i głowę,
I czesać i kąpiele sprawiać mu zdrojowe.
Pieszczony i nawykły do pańskiego jadła,
Biegał często po lasach; a choć noc zapadła,