Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I sam światła promieni kierując obrotem
Objawił z górnych niebios obłok lśniący złotem.
Wnet przez Trojan zastępy wieść puszczona wzrasta,
Że przyszedł dzień wytknięty na budowę miasta.
Znowu z wróżbą wesołą uczta się poczyna,
Stawiając w rząd puhary, uwieńczają wina.
Nazajutrz, gdy dzień błysnął, w pierwszej światła zjawie
Granic ludu i miasta badają ciekawie.
Patrzą, tu są Nurniku źródła i głębiny,
Tu Tybr płowy, tam dzielne mieszkają Latyny.
Enej w mury królewskie z wszech stanów wysyła
Stu mówców, których czoła oliwa wieńczyła,
Polecając królowi złożyć dary hojne
I wyjednać dla Trojan przyjęcie spokojne.
Wziąwszy rozkaz, odchodzą pospiesznymi kroki.
Wtedy Enej mur znacząc przez rów niegłęboki,
Miasto nakształt obozu zakładając nowe
Drzewem i wałem pierwszą otacza budowę.
Już w swej drodze ku murom zbliżając się posły
Wieże i gród Latynów spostrzegli wyniosły,
Chłopcy i młódź przed miastem w pierwszym dni swych blasku
Doświadczali rumaków i wozów na piasku;
Lecą z rąk ich dziryty, brzmi łuk naprężony,
I walczą na pociski, lub spieszą w przegony.
Do sędziwego króla poseł z wieścią bieży,
Że przyszli ludzie wielcy w nieznanej odzieży;
Kazał ich stawić przed się, a w przedniejszych gronie
Zasiadł na swych pradziadów znamienitym tronie.
W najwyższej części miasta, był gmach okazały,
Na stu kolumnach szczyty jego spoczywały;
Ta budowa wzniesiona przez Pika Laurenta
Straszna jest z kniej przyległych i z czci przodków święta.