Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wszystkich trwogą tak srogie przeraziły dziwy,
Wieszczono, że się szczęściem uświetni i sławą,
Lecz że wraz narodowi wojnę wróży krwawą.
Strwożon król tem widziadłem kroki swoje niesie
Do wyroczni ojcowskiej w albunejskim lesie,
Gdzie brzmiąc wśród drzew wyniosłych święte źródło płynie
I duszące wyziewy wznoszą się w gęstwinie.
Do niej się w wątpliwościach po wieszczby udaje
Lud italski i wszystkie enotryjskie kraje.
Tam kapłan zniósłszy dary, gdy wśród ciemnej nocy
Na skórach skłutych owiec wezwie snu pomocy,
Widzi kształtów dziwacznych orszak w locie mnogi,
Słyszy głosy rozliczne i rozmawia z bogi
I bada Acheronta w Awernu głębinie.
Tam dla wieszczb gdy sto owiec z rąk Latyna zginie
I gdy skór z nieb zebranych zaległ potem stosy,
Nagle takie usłyszał z głębi lasu głosy:
Nie oddawaj twej córki w latyńskie przymierza,
Niech krew moja bliskości ślubów nie dowierza.
Przyjdą obcy zięciowie, których ród wysoki
Wyniesie nasze imię wyżej nad obłoki;
Plemię ich wszystko ujrzy pod swemi kolany,
Co tylko między dwiema żyje oceany.
Te wśród nocy przez Fauna wyrzeczone słowa;
Tych przestróg ojca Latyn w skrytości nie chowa,
Cała z nich Auzonia pełna była sławy,
Gdy młódź Troi w te brzegi swe przybiła nawy.
Enej z Julem i pierwsi wodzowie za nimi
W cieniu drzew rozłożystych kładą się na ziemi;
Poczynają biesiadę. Na łożach z murawy
Oparci placki z zboża suną pod potrawy.
Pełniąc wolę Jowisza natchnioną im z nieba