Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Byś w italską krainę poniósł za mną kroki,
Byś Tybr ujrzał, zawistne wzbroniły wyroki.
Ledwie skończył, wtem węża ogromnego zoczy,
Co się z głębi mogiły w siedmiu kłębach toczy;
Zlekka grób okrążywszy wśród ołtarzy stawa,
Blask świetny szyja jego rozwodzi jaskrawa,
Łuska złotem jaśniała. Tak na mglistem niebie
Błyska tęcza, farb tysiąc ciągnąc z słońca w siebie.
Zdumiał się na to Enej; gdy wąż bez odwłoki
Między rzędem czar świetnych wiodąc czołg szeroki,
Wszystkich straw i napojów skosztowawszy wprzódy,
W głąb obszernej mogiły spuścił się bez szkody.
Więc obrzęd w niepewności przyspiesza pogrzebny,
Czyli to był duch miejsca, czy ojca służebny —
I zabija zwyczajem świętym ofiarników
Pięć owiec i pięć wieprzów i pięć czarnych byków;
Leje wina, a z miejsc tych, gdzie zmarłych spocznienie,
Ducha i wielkie ojca przywołuje cienie.
I Teukrzy według sił swych sprawują ofiary:
Biją cielce, składają na ołtarzach dary;
Ci rozlani po smugach kotły ustawiają,
Ci piekąc trzewia, rożnom żaru dostarczają.
Nadszedł dzień pożądany. Już z świetną pogodą
Dziewiątą zorzę konie Faetona wiodą.
Przyciąga ludy imię Acesta i sława,
Ze wszech stron rzesza brzegi zajmuje ciekawa.
Ci pragną widzieć Trojan, ci chcą biedz w zawody.
W środku koła stawiono na widok nagrody:
Jawi się zbiór trójnogów święconych bogaty,
Palmy, wieńce zielone i szkarłatne szaty,
I z bronią ilość złota i srebra niemała.
Wtem trąba na znak igrzysk ze wzgórka zabrzmiała.