Strona:PL Wells - Człowiek niewidzialny.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

atoli już wiedziałem, co mi czynić wypada. Postąpiłem krok naprzód, chłopiec żachnął się i cofnął z krzykiem, a ja szybkim ruchem przerzuciłem się do przedsionka następnego domu. Ale młodszy zauważył ten ruch natychmiast i zanim znalazłem się w nowej kryjówce, ochłonął ze zdumienia i zaczął wołać, że stopy przeskoczyły mu przez mur.
Rzucili się ku drugim schodom i spostrzegli moje ślady na niższych stopniach oraz na chodniku.
— A tam co? — zapytał ktoś z przechodzących.
— Stopa! Widzisz? Stopa biegnie!
Wszyscy na drodze, z wyjątkiem owych trzech, ścigających mnie, sunęli za Armią Zbawienia, a potok ten nietylko mnie wstrzymał, ale i ich także. Powstał chaos zdumienia i szereg bezładnych pytań. Wywróciwszy jednego z malców, wydostałem się szczęśliwie i zacząłem biedz, jak opętany, wokoło Russel Square, a sześciu czy siedmiu zdumionych ludzi ścigało mnie dalej. Nie było czasu na zastanawianie się, wobec tak groźnego niebezpieczeństwa
Dwukrotnie zawracałem na rogach, trzykrotnie przebiegałem drogę wpoprzek i wracałem na pierwotny ślad, a kiedy wreszcie stopy moje ogrzały się i wyschły, wilgote ślady zaczęły znikać. Nakoniec mogłem złapać nieco tchu, otarłem stopy dłońmi i w ten sposób uszedłem pogoni bez szwanku. Naostatku widziałem część swego pościgu, złożoną z jakiegość tuzina ludzi, który z nieskończonem pomieszaniem przyglądali się wolno wysychającemu śladowi stopy, powstałemu wskutek kałuży na Tavistock Square, — śladowi, tak dla