Przejdź do zawartości

Strona:PL Wedekind - Przebudzenie się wiosny.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
JAŚ.

Zmęczenie jest dla mnie równie nieznośnem, jak głód.

ERNEST.

Ach nie mogę już więcej.

JAŚ.

Jeszcze to błyszczące grono!

ERNEST.

Nie mam już sił.

JAŚ.

Gdy nachylę grono, będzie się nam kołysać od ust do ust. Nie potrzebujemy go dotykać. Objemy jagody i puścimy szypułki z powrotem.

ERNEST.

Ledwie się człowiek zdecyduje, i patrz, już znowu powracają utracone siły.

JAŚ.

Do tego ten płonący firmament — i dzwony wieczorne — nie wiele więcej obiecują sobie od przyszłości.

ERNEST.

Ja siebie już czasem widzę, jako czcigodnego proboszcza — z milutką gosposią. Będę miał bogatą bibljotekę i urzędy