Strona:PL Waszyński Adam Mickiewicz.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

same sądy o prawdziwej cywilizacji, o względnym wpływie nauk ścisłych na umysły, o poświęceniu się społecznem i inne tym podobne. W dalszym ciągu pracy swej będziemy mówili o sądzie Mickiewicza o Macchiavellim, o dziejowem znaczeniu traktatu Westfalskiego, tutaj zwrócimy uwagę na to, że i owe pojęcia „interesu,“ „równowagi europejskiej,“ „zaokrąglenia kraju“ które są w „Księgach“ cielcami narodom przez królów zrobionemi, znalazł w „Essai“ skrytykowane i osądzone równie ostro. Zgadzali się więc dwaj ci mężowie w żądaniu sprawiedliwości i moralności jako regulatora stosunków międzynarodowych i stąd wypłynęła ostra ich krytyka polityki, dyplomacji i niechęć do dyplomatów, przedstawicieli rządów bezprawia.
Słuszność mają Czartoryski i Mickiewicz żądając, by sprawiedliwość narodami rządziła. Lecz po za tą sprawiedliwością i niesprawiedliwością dyplomatów, liczącą się na miesiące i lata, jest i sprawiedliwość wieków i pokoleń, która narodami włada i prawa im swoje nadaje, bez względu na chęci gabinetów i polityków, chyba za narzędzia je biorąc. T a to wielka nemezys dziejowa mści się dzisiaj sprawiedliwie na nas za to, żeśmy przed wiekami oddali „państwo“ w ręce i wyłączne posiadanie jednej warstwy, żeśmy ideę państwową poświęcili dla dobra jednej części społecznej, żeśmy tem samem zgwałcili pierwsze prawo żywotne każdego narodu, nakazujące w równowadze utrzymywać: państwo, jako wspólną uosobioną wolę wszystkich i społeczeństwo, jako poszczególną wolę różnych, nieraz przeciwnych sobie warstw. W alka w dążeniu do tej harmonii stwarza z narodu silny i zdrowy organizm, energii pełen i daje mu prawo życia i siły. Chociaż to bolesne i niemal straszne, może jednak tak najlepiej, że zdrowiu, sile i energii świat i przyszłość należy. Za to, żeśmy harmonią ową zakłócili i zabili tem samem własną siłę społeczną, za to karze nas dziś sprawiedliwie opatrzność dziejowa. A była w narodzie świadomość tego, co się dzieje, były głosy wołające do poprawy, do reformy, jako ten w przyszłość patrzącego kaznodziei proroka, który widząc lejącą się „krew abo pot żywych poddanych“ onych „robaczków nędznych“ z których wszyscy żyli“ tak wołał:
„Będziecie nietylko bez pana krwi swojej i bez wybierania jego, ale też bez ojczyzny i królestwa swego, wygnańcy wszędzie nędzni, wzgardzeni i ubodzy włóczęgowie, które popychać nogami, tam gdzie was pierwej ważono, będą.“
A, że głosu tego nikt nie słuchał, straszna jego groźba stała się straszniejszą jeszcze prawdą i dokonuje się dziś na nas wieków sprawiedliwość...
Zaznaczywszy bliskie nieraz powinowacto myśli Mickiewicza z Brodzińskim, księdzem de Lamennais, księciem Czartoryskim, chciałbym jeszcze nadmienić, że nie byłyby te myśli tak się u niego przyjęły, gdyby nie były odpowiadały własnym jego sądom i przekonaniom. Czytał on tych autorów a myśli zgodne ze swemi przyjmował, stapiał w sobie, na własność przerabiał, a potem snuł je ze siebie, „jak jedwabnik nić z piersi swej snuje, lał je z serca, jak źródło wodę z wnętrza leje.“