Strona:PL Walter Scott - Czarny karzeł.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mniejsza o tę stratę, gdyby to nie było na tydzień przed moim ślubem. Lecz ja nie dziecię, abym usiadł i płakał. Byłem znalazł Gracy, babkę i siostry zdrowe, wybiorę się do Flandryi, jak mój dziad ze starym Buedeuchem. Bądź co bądź, trzeba się uspokoić, inaczéj wszystkim odwagi nie stanie.
Tak mężnie myśląc, postępował Halbert w dolinę w stałym zamiarze przytłumienia rozpaczy i udzielenia pociechy, któréj sam potrzebował. Sąsiedzcy mieszkańcy z doliny, szczególniéj z imienia Eliotowie, już się zebrali. Młodzi uzbrojeni wołali o pomstę, nie wiedząc przeciw komu. Starsi czynili przygotowania do zasilenia nieszczęśliwéj rodziny. Chata Anny, która w małéj odległości od pogorzeliska nad wodą leżała, z pośpiechem została urządzoną na przyjęcie matrony i jéj córek, i przez sąsiadów zaopatrzoną została w pierwsze potrzeby, albowiem mało co z pożaru uratowano.
— Czyż tu mamy cały dzień nic nie robić! — ozwał się młody przystojny młodzieniec, i patrzyć się na tlejący popiół domu mojego stryja? Każdy kłęb dymu hańbę naszą oznacza, na konie! do broni! ścigajmy za śladem!...
— Młody Ernseliff, — odrzekł drugi, — już dawno ruszył w sześć koni, zobaczymy czy co wyśledzi.
— Puśćmy się za nim, lud podburzmy, po drodze przyłączą się do nas, a wtenczas daléj na rabusiów z Kumberland!... Mordy i pożogi!... których najpierwéj spotkamy, pierwsi drogo opłacą.
— Milczcie, nie krzyczcie tak, wy przemądre młodziki, — odezwał się stary. — Prawicie nie wiedząc co! Cóż to wojnę chcecie podżegać między dwoma w pokoju żyjącemi krajami?
— Na co nam się zdadzą te ciągłe perory o naszych ojcach, kiedy tu mamy spokojnie siedzić i patrzyć, jak