Strona:PL Waleria Marrené-Kazimierz Brodziński-studyum.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oznacza, jak mało pojmował geniusz wielkiego angielskiego dramaturga.
Na zakończenie swojej rozprawy rzuca Śniadecki wszystkie gromy oburzenia na obóz romantyków, których bez ceremonii nazywa stekiem szaleńców i burzycieli, ludźmi bez talentu i nauki.
W Pamiętniku Warszawskim ukazała się wkrótce recenzya Śniadeckiego. Recenzya ta była bezimienna, wszystko jednak domyślać się każe, iż wyszła z pod pióra Brodzińskiego, przynajmniej na razie przyjaciele jego nie wątpili o tem. Powody, dla których występował bezimiennie, nie są nam wiadome. Być może, iż polemika była mu wstrętną i nie chciał jawnie ujmować się za samym sobą. Może też miał jakie inne przyczyny, dość że w artykule tym podrażniony jednostronnością swego antagonisty, staje w obronie romantyczności, zbijając jego zarzuty, które, co prawda, niezbyt trudnemi były do zbicia.
Przedewszystkiem, oddawszy sprawiedliwość zasługom Śniadeckiego, ubolewa, iż mąż znany ze światła staje się echem błahych i nieugruntowanych przesądów, które w jego ustach nabierają wcale innej powagi, niż gdyby je ogół powtarzał. Zastojowi sztuki i poezyi, określonej na wieczność nieruchomemi formułami, przeciwstawia postęp konieczny na każdej drodze i woła. „Po dziś dzień jeszcze, w naszem rozumieniu, około ziemi obracałoby się słońce, gdyby nie był szukał Kopernik nowej drogi dla astronomii.“
Dzisiaj są to wszystko rzeczy znane, przebrzmiałe od dawna, jednak, ażeby zrozumieć doniosłość reform, jakie Brodziński starał się przeprowadzić, trzeba przenieść się w jego epokę i zmierzyć siłę panujących przesądów.
Wszakże sam Mickiewicz należał wówczas do obozu klasyków, jak tego dowodzi napuszony rozbiór Jagiellonidy Bończy Tomaszewskiego, drukowany w roku 1819 w Pamiętniku Warszawskim, z którego niktby się nie domyślił ani geniuszu, ani burzliwego reformatorskiego charakteru, z jakim miał wystąpić przyszły poeta.
Brodziński wszędzie stał na straży piśmiennictwa naszego i jego kierunków, najlżejszy objaw nie uszedł jego uwagi. Podnosił on wszystko, co było zacne i szlachetne, gromił każden zwrot niebezpieczny, w jakiejbądż pojawiłby on się stronie. Z tego więc powodu napisał rozprawkę o sztuce dramatycznej w formie listu do pustelnika z Krakowskiego przedmieścia, pełną jak zwykle zdrowych i swojskich myśli.