Strona:PL Wacława Potockiego Moralia T1.djvu/401

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mądry się jednym aktem, słowem wyda mowca,
Z wsiądzenia na koń jeźdźca znać, z poszczwania łowca.


Na toż drugi raz.

Ucho konia, wołu kark, nożyk w locie ptaka,
Złoto waga, dźwięk spiżę, głos wyda śpiewaka;
Dobry to znać gospodarz, dobra gospodyni,
Kędy w domu porządek, a pieniądze w skrzyni.
Niemasz tych? Nie sam orze, sama w nocy przędzie,
Partaczem u mnie, niech go inszy chwalą, będzie.
Parobka z tańca, dziewkę, która biało chodzi,
Poznasz, jeśli robocie oboje dogodzi.
Ręce na krzyżach nosi, kto się robić leni,
Pyszny za pasem, złodziej zwyczajnie w kieszeni;
Brew gniewliwego, oko nabożnego wyda;
Już ten coś na się czuje, kto prędko zawstyda;
Gach się zawsze umiezga, obłudnik uśmiecha,
Łgarzom przysięga z twarzy trędowatym wiecha.
Obmówca siłę gada, uważny powoli,
Zwajca prędko, pochlebca i strzyże, i goli;
Chlubny sam chwali siebie, tchórz dobywa basu,
Mężny mało i skromnie; dość szable u pasu.
Gnuśny, abo też nazbyt pracowity drzymie.
Jako pałac po dachu, kuchnie znać po dymie,
Deszcz przyszły, nim na ziemię upadnie, po chmurze,
Tak afekty wewnętrzne po zwierzchniej posturze.
O czym kto często mówi, rad czyta, rad pisze,
Jakie przybiera sobie w życiu towarzysze;
Tak go maluj, tak i pisz: dobrego lub franta,
Lepszego nie szukając anatomizanta.