Strona:PL Wacława Potockiego Moralia T1.djvu/395

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bo gdzie kogo śmierć zajdzie, tam nocować musi.
Aż skoro go ze słońcem obudzą przed sędzie,
Da rachunek, dlaczego umierał w tym błędzie,
Czemu nie szedł za wodzem, który go prowadzieł,
Broń Boże, żeby miał rzec: Ten ci mię i zdradzieł,
Bo choć o ciasnej drodze do nieba z ambony
Powiedał, a przecię się sam trzymał przestronej;
Szła owca za pasterzem, a nie za kazaniem.
Na to sędzia: Niechże też w piekło idzie za niem.


Ten zakład bierze, kto wygrał zawodem.

Nie zwyciężywszy, któż się tryumfu napiera?
Kto do zakładu, w zawód nie biegszy, pobiera?
Ten bierze, temu prawnie oboje należy,
Co abo bitwę wygra, abo met ubieży.
Starych wieków przysłowie; starego przysłowia
Apostoł święty Paweł w piśmie swym ponowia,
Ba i sam się w obojgu upewnia przy wierze,
Że i zakład wygrany, i tryumf odbierze.
Cóż chrześcijan dzisiejszych — pytam — ubezpiecza,
Gdy nie miawszy, dopieroż nie dobywszy miecza:
Nie zwyciężywszy grzechu ani świata z ciałem,
Nie wstąpiwszy z czartem ich w szranki pryncypałem,
Wszędzie się im poddając, kędykolwiek zdarzy
Okazya, wżdy się im o tryumfie marzy?
Wojujemy. Spytam ich: Czymże? Jeśli rzeką:
Żegnając piersi krzyżem, daremnie wiatr sieką,
Ani dyabła, ani to grzechu z światem boli,
Ani też tym cielesnej ukrócą swej woli.
Kiedyby do żegnania żywa była wiara,
Mógłby rzec dyabłu z jego adherenty: Wara!