głowę niżej nad płótnem, aby ukryć pomieszanie i rumieniec.
— Odjeżdżamy jutro — powiedziała cicho.
— Nie chcę i nie potrafię w to uwierzyć!
— Mama dostała ważne listy i musimy.
— W połowie sezonu, w największe upały!
— Cóż robić, co? — dodała ciszej, wspierając czoło o sztalugę.
— Do Paryża?
— Aż pod Marsylję, na wieś…
— Więc to już nieodwołalne?
— Nieodwołalne. Pożegnamy się dzisiaj, bo jutro bardzo rano jedziemy.
— A wszystko pozostanie!
— Tak, morze i wszystko!
— I wspomnienia?
— Tak, i wspomnienia.
— I dręczące tęsknoty!
— Pojadą ze mną, pojadą! — mówiła cicho i łzawo.
— A pamięć tych dni czarownych, tych jedynych, tych świętych dni!
— Powinna umrzeć, aby mógł trwać dzień dzisiejszy, ciężki i smutny dzień — szeptała z naciskiem.
— Ale nie umrze, będzie jeszcze wzrastała.
— Tem gorzej dla… pamiętających.
— A jednak smutek zadźwięczał w głosie pani!
Strona:PL Władysław Stanisław Reymont - Pisma - Tom 32 - Ave Patria.djvu/038
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f1/PL_W%C5%82adys%C5%82aw_Stanis%C5%82aw_Reymont_-_Pisma_-_Tom_32_-_Ave_Patria.djvu/page38-1024px-PL_W%C5%82adys%C5%82aw_Stanis%C5%82aw_Reymont_-_Pisma_-_Tom_32_-_Ave_Patria.djvu.jpg)