Strona:PL Władysław Stanisław Reymont - Komedyantka.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— No i kugiel i szabasówka tak ci smakowały, żeś się nie spieszył na katolicką kolacyę...
— Siadaj pan. Jeżeli jeść pan nie chcesz, to pić ci przecież wolno — zapraszał Cabiński, robiąc mu miejsce obok siebie.
Gold ulokował się ostrożnie, uśmiechając się do wszystkich, gdy tymczasem drwiny, coraz złośliwsze i pogardliwe spojrzenia leciały gradem na jego kędzierzawą, semicką głowę.
Nie zważał na to i zabrał się do jedzenia. Był klasycznie wytrzymałym na ataki podobne i obelgi, których mu nigdy nie szczędzono, mszcząc się za jego łajdactwa i lichwę.
Kiedy trochę zapomniano o nim, zabrał głos.
— Przyniosłem najświeższą wiadomość, bo widzę, że jeszcze nikt nie wie...
Wyjął gazetę z bocznej kieszeni i czytał głośno:
— „Panna Śniłowska, znana i utalentowana artystka scen prowincyonalnych, grywająca pod pseudonimem „Nicolety“, uzyskała pozwolenie na debiuty w teatrze warszawskim. Artystka wystąpi po raz pierwszy w nadchodzący wtorek w „Odecie“ Sardou. Mamy nadzieję, że dyrekcya, angażując p. S. zrobi bardzo cenny nabytek dla sceny“.
Schował gazetę i spokojnie jadł dalej.
Towarzystwo osłupiało na razie, usłyszawszy tak dziwną wiadomość.
— Nicoleta na warszawskiej scenie!... Nicoleta debiutuje!... Nicoleta!?... — szeptali przyciszonymi głosami,