Strona:PL Władysław Orwid - Stefan Okrzeja.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

manifestacyjnego, idącego poważnie z obnażonemi głowami, kiedy żołdactwo tratowało kopytami końskiemi trupy, a oficerowie gwardji, pędząc konno po trotuarach dla popisu, krzyżową sztuką płatali głowy kobiet, które nie zdołały ukryć się przed ich dzikością wskutek pozamykania bram z rozporządzenia policji. Widziałem, jak w mieszkaniach wyciągano strwożone dzieci z pod łóżek i kłuto bagnetami, jak pastwiono się nad skrępowanymi ludźmi w cyrkułach, jak ich trupy wystawiano następnie w szpitalach na widok publiczny, jako poległych w buntowniczej walce, pomimo to, że rany mieli tylko w plecy pozadawane.
— Słyszałem, że prowadzonym do cytadeli więźniom politycznym poodrywano wszystkie guziki, by zająć im podtrzymywaniem własnego ubrania ręce i tak obezwładnionych bić bezlitośnie, słyszałem, że ich bito w drodze nie do jęków, nie do krwi, nie do omdleń, ale na śmierć, słyszałem wreszcie, że wśród tępych uderzeń siepaczów, wśród okrzyków zgrozy, wśród nawoływań pomocy, wzywano także mścicieli! Z początku chciałem żywiołowo rzucać się na oprawców, zastanowiwszy się