Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 2.pdf/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
255

Ojcem ich — pieniądz marny, a rozpusta matką;
Toż po lodzie kariery ślizgali się gładko...
I nie dziw, bo na łyżwach protekcyi biegli!
Kieszeń napchali — mówiąc: My honoru strzegli!“

Sto lat! Gdzież teoryja o prawach człowieka!        25
Wprawdzie dławi się Krzyżak, Moskal się wścieka,
Że choć sto lat się gryzą, przełknąć nas nie mogą!
I Moskal już ze złości wali w Kaukaz nogą —
Ludożerco! połamiesz nogi na Kaukazie,
A nie strawisz nas nigdy po twoim ukazie!        30
Gryźliście sto lat prawie — targaliście serce,
A u nas Polska cała w najmniejszej iskierce!...
Sto lat — więc porachujmy dzisiaj nasze siły!
Największą twierdzą naszą — przeszłości mogiły!
Załogą — lud siermiężny, wodzem — serce-mściciel!        35
O dzieciach swych na ziemi pamięta Zbawiciel!
Choć cierpimy, lecz ducha nie tknął ten, co katem!
Dziś — patrząc przez szkła prawdy — kto pierwszy przed światem,
My z wytworami jego i literaturą —
Czy Moskal, co nas więzi — z historycznym batem,        40
Duszą wiecznie juchtową i świńską naturą??!

28. X. [18]95