Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 2.pdf/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
222

Tak, wy — coście się ojców wyrzekli,        435
A zostawili sobie ich sławę
I herby stare — jak na zabawę!...
Chcecie dziś błyszczeć ojców zasługą —
A wasze czyny gdzie są — panowie?!
Patrzcie — korona na Matki głowie        440
Z głogu... wyście ją swą hańbą wbili!
Wieziecie trumnę — błędną żeglugą;
Oby się z wami nie zatopiła
W służalstw, kłamstw, hańby — głębokim steku!...
Obym nie dożył — Panie — tej chwili,        445
Kiedy nad trumną Matki po wieku
Podniosłaby się hańby mogiła!...

VIII

I zadumany siedzę na skale —
I oko w przyszłość obracam ciemną —
A smutek jęczy struną tajemną...        450
Nie chcę się kąpać w przeszłości kale,
W głębię przyszłości boję się rzucić!...
Ot, żyć mi chwilą i dumy nucić —
I zasnąć, jak te lirniki stare:
Składając serce, kij na ofiarę...        455
...............
I dumam... kroki za sobą słyszę;
— Kto tu przerywa cmentarną ciszę?...
„Ja, żebrak, panie — szlachetny rodem,
Pod drzwi mych braci zagnany głodem,
Jak pies odszedłem — nawet bez kości...“        460
— A co tu robisz? — „Ot, ja z miłości
Tu przyszedł, panie... ja co wieczora