Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 2.pdf/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
223

Tutaj przychodzę — gdy głodu zmora
Wypędza od swych tu — na cmentarze...
Tam... pod mogiłą me bratnie twarze —        465
Tam... kościotrupy...“ — I siadł na grobie,
Rękami objął krzyż zimno-szary —
Rozpaczą martwej podobny Niobie —
I płakał... płakał ten dziad niestary,
O sercu może starszym od siebie...        470
Bo gdy kto zimny popiół rozgrzebie —
Czy pozna, dawno iskry wygasły?...
...............
Wstyd mi za ciebie — szczepie wypasły!...
Gdy brat twój zimne kamienie ściska,
Cieplejsze może — niż serca wasze —        475
Ty się na balu szampanem grzejesz!...
Gdy głodne — wyją te ludzie-psiska,
Ty toastową napełniasz czaszę —
I przy kielichu z nędzy się śmiejesz!
— Oj, są to ludzie — są i ludziska...        480

Mogiło! powiedz — ile łez w tobie,
Spadłych z warg, które już martwe prawie,
Przekleństwa dla swych braci szeptały?...
Ja tymi łzami instrument żłobię,
Z żalu naciągam struny jęczące —        485
I dźwięko-słowną pieśnią nie bawię,
Lecz nagrobowe śpiewam hejnały,
Dumy, sarkazmy i własne baśnie.
Zimne mogiły — serce gorące;
Może i ono wystygnie wtedy,        490
Gdy pod mogiłą ze skargą zaśnie...
...............