Strona:PL Władysław Łoziński - Oko proroka.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ojca z niewoli wykupisz i panem z chłopa zostaniesz. W moim ręku, to złoto, a w twoim, to śmierć. Masz wóz i przewóz; wybieraj, ale zaraz, w tej chwili, bo będzie za późno.
Na pokuszenie mnie powiódł ten niecnotliwy Niemiec, ale zaraz pomyślałem sobie: Nie będziesz mu po woli, to zgubisz ciało; będziesz, to zgubisz i ciało i duszę. Teraz mam czyste sumienie i niczego się w sercu moim sromać nie potrzebuję, a jeżeli posłucham tego człowieka, w złoczyńcę się zaraz obrócę; przez chciwość będę zdrajcą i złodziejem. Niechajże się ze mną stanie, jako chce, ale wierności dochowam i przysięgi mojej nie złamię. Chcę tedy Fokowi zaraz tak odpowiedzieć, kiedy naraz odzywa się silne pukanie do drzwi. Fok powstał szybko z zydla, popatrzył na mnie a potem dokoła izby, jakby szukał, gdzie by mnie schować.
— Kto tam? — zapytał, a mnie dał znak, abym milczał.
— Otwórzcie, proszę, panie Fok, to my obadwaj, ja i pan Mordach — odezwał się głos za drzwiami.
Poznałem zaraz — był to głos hajduka Kajdasza! Struchlałem, pewien już tego, żem stracony! We dwa ogniem się dostał, między dwie paszcze smocze! Na lewo wróg, na prawo wróg, a ja bezradny pośrodku; jeno czekać, który będzie pierwszy, co mnie we szpony chwyci! Zdało mi się tak, jakbym w przepaść leciał, a na dnie śmierć widział!
Ale inaczej się stało. Nie tylkom ja nastraszył się tych gości; pan Fok także bardzo im był nierad.