i będziesz je mogła podziwiać w całej okazałości po raz pierwszy w życiu.
Oczy dziewczęcia zwróciły się na wschód. Henryk, siedząc przy niej, badał ją z niepokojem. Czyż nie będą dla niej za silne pierwsze promienie słońca? Wszyscy czekali w milczeniu. Nawet Jakób Ryan zamilkł.
Już mała linia blada, z odcieniem różowawym, zarysowała się nad widnokręgiem, na tle lekkiej mgły. Reszta oparów nagromadzonych w zenicie, została uderzona pierwszym promieniem światła. U stóp Arthur-Seat, w głębokiej ciszy nocnej, Edynburg jeszcze drzemiący ukazywał się w połcieniu. Kilka świateł, gdzieniegdzie rozrzuconych, przerywało ciemności. Były to lampy ranne, które najwcześniej wstający zapalali w starem mieście. W tyle, na zachodzie, horyzont przecięty kapryśnemi sylwetami, ukazywał okolicę, ubarwioną w gór szczyty, a na każdy z nich słońce nakładało ognisty piuropusz.
Linia, łącząca morze z niebem, zarysowywała się wyraźnie na wschodzie. Gama barw układała się podług porządku, jaki nadaje krąg słoneczny. Czerwone zabarwienie obłoków na wschodzie, przechodziło w kolor fioletowy u zenitu. Co sekundę paleta nabierała mocy: kolor różowy przechodził w czerwony, czerwony w ognisty.
Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/217
Wygląd
Ta strona została przepisana.
— 209 —