Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 132 —

Przyszło mu do głowy, że ponieważ on nie mógł zejść, to i tamci z dołu wejść na górę nie mogli. W istocie, nie istniała żadna inna komunikacya pomiędzy zewnętrznym światem, a głębinami kopalni. Jeżeli to odjęcie drabin nastąpiło po jego ostatniej wizycie tutaj, cóż się stało z Szymonem Ford, jego żoną, synem i inżynierem? Nieobecność Jamesa Starr w Edyn­burgu wskazywała dokładnie, że nie opuścił kopalni od tego dnia, gdy Jakób spotkał się z nim i z Henrykiem w szybie Yarow. W jakiż sposób dostarczano prowizyi, potrze­bnych im do życia? A może ci nieszczęśliwi, uwięzieni na tysiąc stóp pod ziemią, nie mieli co jeść?
Wszystkie te myśli przebiegły przez jego głowę, przekonał się, że sam nic nie mógłby zrobić i że nie dotrze do dna kopalni. Czyżby jaka złośliwa ręka przerwała komunikacyę? Nie można wątpić o tem. W każdym razie władza się o tem przekona, ale trzeba ją uprzedzić czemprędzej.
Jakób nachylił się do głębi.
— Henryku! Henryku! — zawołał całą siłą głosu.
Echo powtórzyło kilkakrotnie imię Hen­ryka i umilkło w głębiach szybu Yarow.
Jakób przebył spiesznie z powrotem drabiny i powrócił na ziemię. Nie tracąc chwili,