Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 103 —

Chciałem tylko powiedzieć, że nie wiemy, gdzie jesteśmy.
— Jesteśmy pod gruntem hrabstw a Stir­ling, panie James — rzekł Szymon Ford — przysiągłbym na to jak...
— Słuchajcie! — przerwał Henryk nagle. Wszyscy nadstawili ucha, idąc za przykła­dem młodego górnika. Słuch jego nadzwyczaj ostry pochwycił odgłos głuchy, jakby szmer oddalony.
James Starr, Szymon i Magdalena nawet usłyszeli go z kolei. Słychać było w górnych warstwach pokładów rodzaj grzmotu, którego wyraźne crescendo i decrescendo kolejno do­ chodziło do uszów.
Wszyscy czworo stali kilka minut, nie mó­wiąc słowa.
Nakoniec Szymon Ford zawołał:
— Cóż to na świętego Mungo, czyżby wa­goniki przebiegały już po szynach nowej Aberfoyle?
— Ojcze — odparł Henryk — zdaje mi się, że to szmer wód, toczących się w swemłożysku.
— Nie jesteśmy przecież pod morzem — zawołał stary nadsztygar.
— Nie — odrzekł inżynier — ale to mo­żliwe, że znajdujemy się pod łożyskiem jeziora Katrine.