Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/298

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ciela jest bardzo ciężki. Trudno było dopatrzeć się w nim bohatera podziemi W milczeniu stali dokoła Janka. W myśli każdy zapytywał: Jak tu się pozbyć tej nagiej przeszkody, by czym prędzej znaleźć się w bezpiecznym miejscu i móc przeliczyć „zarobek“. Chętnieby teraz zwiali, pozostawiając Janka własnemu losowi. Uczucie wstydu hamował ich zapędy.
Milczenie przerwał Krygier:
— O, taki jest los zakochanego... Brać go!... — padł rozkaz — Szkoda czasu...
Gdy próbowano wziąć Janka za ręce i nogi, zaczął się rzucać i krzyczeć:
— Oddajcie złoto i brylanty! Bandyci!... Złodzieje! Anielo, pomóż mi!... Nie chcesz?... Weź forsę i zamów dla mnie pogrzeb...
Janek oparł się o ścianę tunelu i na całe gardło począł popisywać się znaną rosyjską piosenką katorżnika.
— Zatkać mu usta! Ale tak, jak trzeba!.. — rozkazał Krygier „Milczkowi“.
Sługa zawahał się.
— Masz spełnić rozkaz! Zbliżamy się do wylotu tunelu, a jego krzyki mogą nas zdradzić i bylibyśmy zgubieni.
— Czeka nas zguba — mruknęli wszyscy potwierdzająco. — Takie nadspodziewane nieszczęście!...
Po kilku minutach Janek miał usta zakneblowane. Wyglądał teraz okropnie. Jego duże oczy stały się większymi, jakby za chwilę miały wyskoczyć z orbit. Drżał, jak w febrze.
— Nakryć go czymś! — wydawał Krygier dalsza polecenia.
Wszyscy utkwili wzrok w twarzy Krygiera, oczekując z niecierpliwością dalszych jego poleceń.
Krygier był skupiony. Milczał. Na jego twarzy odmalowała się zacięta walka, która toczyła się teraz w