Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/295

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zebranych ogarnęła zrozumiała ciekawość. Z uwaga śledzili manipulacje Janka, który miał orzec o stopniu wytrzymałości betonowego muru. Również Janek manipulował płynem chemicznym, próbował nawet wkręcić się borem w mur...
— No, co sądzisz? — zapytał niecierpliwie Krygier.
Janek nie odrzekł tylko chwycił za rydel, by odkopać sporo ziemi pod ścianą.
— Oszalałeś! — zawołał Krygier. — ściany mają fundamenty kilkumetrowej głębokości.
Ale Janek nadal cierpliwie kopał ziemię. Zimny pot ściekał po jego twarzy.
— Odrzucajcie dalej ziemię — rozkazał. — Zaraz nie będzie czym oddychać.
Rozkaz Janka został wykonamy. Odrzucono tyle ziemi przed siebie, że prawie zatarosowali odwrót.
Dwie godziny kopano i odrzucano ziemię, ale bez wyniku. Janek po szyje stał w wykopanym dole. A fundament z tegoż betonu, co ściana, sięgał jeszcze dość głęboko. Dalej kopać było niemożliwością.
— Podaj mi rękę — zawołał Janek, by go wyciągnąć z grobu. Zmęczony zwalił się na grudę ziemi.
— Co będzie? — zapytał rozczarowany Moryc. — Cała praca była daremna.
Krygier odepchnął go od Janka:
— „Złota rączko“, siedź cicho. To nie twoja rzecz, co będzie dalej.
Janek znów skoczył do dołu i zabrał się energicznie do kopania. Popychała go jakaś niesamowita siła.
W chwilę potem i Krygier skoczył do dołu.
— Dosyć! — położył Krygier rękę na ramienia Janka. — Dalej kopać nie wolno. Woda nas tu wnet zaleje.
Janek utkwił w Krygierze dziwny wzrok, jakby