Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szybko parą, a echo tego śmiechu rozlegało się tak demonicznie wśród nocnej ciszy, że para kochanków zadrżała, przyśpieszając kroku.
— Róża! Róża! wielmożna pani Róża! Co, nie poznajesz swej koleżanki z Książęcej?!… Jak tam zdrowie pani? Cha, cha, cha, widzę, że złapałaś sobie frajera, a może męża? I tak z nim uciekasz! — chwilę postępowała za nimi, a oni bez żadnej odpowiedzi zmykali, nie oglądając się poza siebie.
Wtem z za rogu ukazała się sylwetka policjanta, zwabionego hałasem i dalszy pościg umykającej pary przeciął bezapelacyjny rozkaz:
— Marsz do domu? Co za hałasy! Proszę zawrócić, bo panią aresztuje!
Błędna dama teraz cały swój żal i gorycz wylała na głowę stróża bezpieczeństwa, tak, że był zmuszony odprowadzić ją do komisarjatu przy akompaniamencie klątw i wyzwisk, sypiących się, jak z rogu obfitości.
— Gdzie teraz idziemy? — zapytała Róża z zakłopotaniem.
— Nie wiesz gdzie?… spać idę!
— A mnie nie odprowadzisz do domu?
— Ja myślę, że sama trafisz, znasz Warszawę lepiej, niż ja, bo gdzie tylko idziemy, zaraz twoi znajomi cię witają — mówił z ironią w głosie. — Jeżeli nie chcesz spotkać jeszcze jakiej „koleżanki“, to nie wałęsajmy się po ulicy… Jak chcesz, możesz razem ze mną udać się do mego pokoju…