Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w katordze, matka także złodziejka, wobec czego należy mi się lepsze miejsce niż przy baraszce…
Teraz wszyscy, jak było ich dwudziestu czterech, powstało z miejsc śmiejąc się z jego przemowy, która tembardziej upewniała ich, że to frajer.
Starszy celi po raz drugi pokazując mu miejsce krzyknął:
— Idź psiakrew gdzie ci mówię bo dostaniesz w nos! Pewno koniowi ukradłeś śniadanie i już teraz takiego złodzieja grasz… a do więzienia przyszedłeś boso, jak pies. Ładny mi złodziej…
Berek zrozumiał, że teraz musi za tą obelgę odpowiedzieć uderzeniem, bo inaczej naprawdę potraktują go, jak frajera, więc nie namyślając się długo, skoczył do bicia.
Obecni przyglądali się z zainteresowaniem gdy zaś zobaczyli, że starszy celi jest przegrany i dostaje trafny cios jeden za drugim, nie pozwolili im bić się dalej, a dla upewnienia się jeden z żydków krzyknął:
— Sza!… ja zaraz zobaczę czy to naprawdę złodziej — chodź no tu!
Berek podszedł do stołu, a ów żydek narysował coś ołówkiem na stole i zwrócił się do Berka z zapytaniem.
— Co to jest?
— „Pojedyńczy“.
— A to co jest?
— „Dubeltowy“.
— A to co jest?
— „Maskaz“.
— Dosyć — krzyknął jeden z przyglądających się.

— Tak — wołał drugi — to „klawisznik“[1].

  1. klawisznik — włamywacz.