Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I znowu niezwykłym wysiłkiem poderwał się do marszu, gnany przerażeniem na widok sztywnych, rosłych „szucmanów“ rozstawionych co kilka ulic ku utrapieniu takich, jak on bezdomnych włóczęgów.
Znalazł się nareszcie w jakiejś wąskiej uliczce. Pachniało pieczywem, a skądś zbliska dolatywała skoczna melodja. Wyczuwał gdzieś w pobliżu piekarnię i kuszony mirażem ciepłej oazy w tej pustyni zimna i śniegu postanowił spróbować, czy nie da się tam zanocować. Zadzwonił do bramy. W małem okienku ukazała się głowa stróża. Prosił, by pozwolono mu zagrzać się trochę.
Za całą odpowiedź padło wściekłe:
— Precz! Tu nie przytułek!
W jednej chwili pojął, że przyjdzie mu skonać z zimna na ulicy; dziwny bezwład woli ustąpił nagle stanowczemu postanowieniu: zwrócił się w kierunku wylotu uliczki i szybkim krokiem, jakby niosły go obce, wypoczęte nogi, ruszył ku centrum miasta. Pies, jak cień wlókł się za nim.
„Szkop“ zgadł, a raczej przewidział, że niefortunny koleżka powróci do niego. Zimno, głód i wyczerpanie zrobiły swoje, pokonały wolę pozostania uczciwym człowiekiem. Przed sądem można się tłumaczyć, wobec głosu sumienia — usprawiedliwiać się, podczas kiedy żołądek nie przyjmuje żadnego tłumaczenia i domaga się swego haraczu, wszystko jedno, za jaką cenę.
Kiedy się znalazł na Minzstrasse 34, minęła już dwunasta. Mimoto wszedł na górę i zapukał, kierując się kartą z nazwiskiem na drzwiach mieszkania.
Otworzyła mu rozespana, półnaga kobieta. Cofnęła się i kazała mu wejść. Wszedł nieśmiało, a pies-przybłęda wcisnął się za nim.
— Czy tu mieszka „Szkop“? — zapytał roznegliżowanej kobiety.
— Tak, tylko go niema w domu, zaraz przyjdzie, proszę odpocząć — wskazała krzesło, włożyła szlafrok i zapaliła lampę.
Pewno nieraz już miała do czynienia z podobny-