Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Co tu pan wyprawia?
— Ubieraj się pan, prędko już, w tej chwili! Czy nie ma pan się gdzie zabawić w Warszawie?
— Co to za jeden? — zapytał gość, zwracając się do Róży.
— To mój mąż!
— A dlaczego pani nie mówiła, że ma męża? — zagadnął z półuśmiechem na ustach — już się ubieram.
Nieznajomy wstał z łóżka i ubierał się, nie śpiesząc się zbytnio. Był to, najwyżej trzydziestoletni mężczyzna, barczysty, brunet o przenikliwem spojrzeniu, ciemnych, błyszczących źrenicach i regularnych prawie pięknych rysach.
Sznurując lakierowane półbuciki, zagadnął Dawida:
— Czy mogę pana o coś zapytać?
— Proszę!
— Czy można wiedzieć, czem się pan trudni?
— Ja jestem rękawicznik, czy dobrze? — odparł Dawid z ironją w głosie.
— Doskonały fach — zgodził się nieznajomy. Ubrany w elegancki, doskonale skrojony garnitur, założył palto, spojrzał porozumiewawczo na Różę i zauważył:
— O ile to jest naprawdę pańska żona, musi pan ją bić, bo lepsze bite, niż zdechłe.
— Już ja do pana po radę nie pójdę, może mnie pan pożegnać i dziękować Bogu, że kości nie naruszyłem.
— No?! Proszę się nie denerwować i do ostatka zachować się, jak dżentelmen.