Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Choć po niewczasie, jednak doszli wszystkiego — myślał Dawid — a zrobiła to ta przeklęta technika policyjna, bicz boży na nasze głowy.
Kiedy Róża skończyła czytanie, Dawid podniósł się z miejsca i zbierał się do wyjścia.
— Dokąd to mój pan i władca zmierza? Zaraz będzie obiad.
— Niedługo wrócę, muszę się zobaczyć z kolegą, umówiłem się na trzecią dzisiaj.
— Wyszedł i szybko udał się do wspólnika. Za godzinę, wchodził zpowrotem do mieszkania i już na schodach usłyszał podniesione głosy w zajmowanym przez nich pokoju. Mimowoli przystanął pod drzwiami i słuchał. Ktoś mówił:
— Nie myśl, że on jest taki głupi, że będzie z tobą — żył długo! — Poznał głos, a była to z całą pewnością piękna Florcia, romantyczna córeczka starego „katorżnika“ z ulicy Dzielnej. — Lada dzień cię zostawi, jak tamten. Ty jesteś głupia inteligentka, a on potrzebuje „cwaniaczki“.
Dawid otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Zastał jakiegoś nieznajomego i Florcię, która niezmieszana wcale wejściem Dawida, obrzuciła jego kochankę wymysłami i obelgami, nie nadającemi się do powtórzenia. Róża milczała, widocznie nie zaprawiona jeszcze do podobnej szermierki słownej.
W pewnej chwili jednak potok gróźb i wymysłów przerwał stanowczy głos Dawida: