Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kobiety, o tyle mąż twierdził uparcie, że porządna panna nie będzie spędzała całych dni i nocy, poza domem i przyjmowała u siebie młodych łudzi, zamykając się z nimi w swym pokoju.
— To będzie zbyteczne, dziś wyprowadzam się od was, kocham państwo! — mówiąc to, zakryła sobie oczy rękami i cichy szloch wydarł się z piersi dziewczyny.
Oboje staruszkowie patrzyli na siebie z przerażeniem, nic już teraz nie rozumiejąc. Spodziewali się, iż będą zmuszeni wymówić jej mieszkanie, aż tu ona sama oświadczyła gotowość opuszczenia zajmowanego mieszkania i do tego z tym niespodziewanym wybuchem rozżalenia. W głębi duszy staruszek poczuł żal, że poruszył tę drażliwą kwestję i wyrządził tem przykrość młodej kobiecie. Staruszka wzruszona jej płaczem, podeszła do niej i z macierzyńską tkliwością zaczęła ją uspakajać.
Róża po chwili zapanowała nad sobą i, ocierając batystową chusteczką łzy cisnące się jej do oczu, wyjęła z torebki kilka naszykowanych już w celu uregulowania opłaty za pokój banknotów dziesięciodolarowych i położyła je na stole, a sama, tłumiąc łzy, udała się do swego pokoju, w którym miała przepędzić ostatnią noc. Rzuciła się na łóżko i płacząc, powtarzała przez łzy:
— Żal mi się rozstać z tymi poczciwymi ludźmi, ale cóż robić… Oni są w pra-