Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Korytarzowy uśmiechnął się do Romka łaskawie, nawet wygonił innego więźnia, by mu prędzej odstąpić „honorowe“ miejsce. Zapewnie wie kim jestem — pomyślał sobie Romek. Jeszcze bardziej zdziwił się, kiedy korytarzowy nieznacznie wetknął mu do ręki „gryps“.
Nie zdążył wstąpić do celi, kiedy podał mu pół bochenka chleba, nasmarowanego masłem i kiełbasę.
— Masz, wcinaj! — zawołał.
— Kto podał? — spytał zdziwiony.
— Co cię to obchodzi? Wcinaj i basta! — zawołał zagadkowo.
Pomimo głodu, przylepiony do muru tak, by dozorca nie zauważył, co robi, przeczytał wpierw gryps. Poznał odrazu niepewny charakter pisma Felci.
„Kochany! Jestem bardzo nieszczęśliwa. Nie myślę o niczym innym, tylko jak cię wyrwać z więzienia. Lipek przyszedł do mnie i mówił że zostałeś „zasypany“ na Dworcu Głównym. Przyznam ci się, że „dowalał“ się do mnie, ale ja cię nigdy nie zdradzę.
Zastawiłam moje futro i postaram się o pieniądze na kaucję. Ty musisz być wolny. Czekając na ciebie, każda minuta jest mi wiekiem. Dziś podam ci wałówkę. Jak cię zawezwą do „śledzia“, to ja tam już będę. Już moja głowa w tym, że ty będziesz wolnym, tylko nie „przycupnij“ się do sprawy. Bądź zdrów i trzymaj fason!
Twoja na wieki cię kochająca Felka.