Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„chleba“. Nie trudno o to, z taką twoją odwagą! Ty całe twoje życie ryzykowałeś dla drugich i dlatego tyle lat młodych gniłeś w murach. Ach! jak mnie ciebie żal... jak mi ciebie żal...
Przytuliła się bardziej do niego i zaszlochała na głos.
— Jakaś ty dobra! — zawołał wzruszony i łzy... poczęły spływać z jego oczu... Ona, widząc to, otarła mu łzy i momentalnie przybrała weselszy wyraz twarzy, obdarzając go serdecznym spojrzeniem.
— Nie wiem, co się ze mną dzieje?!!! Tylko smutne myśli przychodzą mi do głowy!! Ale, nie dam się! będę już weselszą! — próbowała się roześmiać. Pamiętasz, jaka dawniej byłam wesoła?! Chcesz, to ci zaśpiewam ładną piosenkę? Precz ze smutkiem!!!
— No dobrze, zaśpiewaj! tylko coś wesołego.
Felcia zamyśliła się, odkaszlnęła kilkakrotnie, szykowała się do śpiewu.
— Jak to cyganie mówią? — nagle wtrąciła. — „Kiedy cygan śpiewa, wtedy jeść mu się chce“.
— Idź, sprzedaj mój zegarek i przynieś, coś do „wcinania“, później zaśpiewasz.
— Nie! Nie! Nie! nie jestem już głodna! zażartowała i miłym, dźwięcznym sopranem zaczęła śpiewać.

Gdzie się podziały te słodkie chwile
I tak wesołe poranki?
Gdziem tak spędzał słodko i mile?
U swojej najdroższej kochanki.