Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jestem tu zameldowany na „lipę“. Pamiętaj, że nazywam się teraz Alosza Gurkiewicz. A ty co porabiasz?
— Ja korzystam cały czas z twoich lekcyj...
— Kradniesz?
— Co mam robić!... Alfonsem być nie mogę i nie chcę! Siostry także nie mam takiej, jak ty, aby kierowała interesem. Muszę przeto kraść.
— Czego ty tak krytykujesz moją siostrę? Hanka, nieboszczka, była złą dziewczyną?...
Na dźwięk tego imienia Romek drgnął. Stanęła mu przed oczyma Hanka, jak żywa. Przypomniał sobie swój pierwszy romans. Widział ją w tej chwili, jak leżała otruta, jej pogrzeb i inne zbliżone do tych wizji, obrazy...
— A matka twoja jest także z wami? — zapytał.
— Dawno już zmarła! Takich matek nie ma dużo! Pamiętasz, jak ona opiekowała się wami?
— Pamiętam! pamiętam... Szkoda tylko, że nie zmarła, zanim ją poznałem!...
— Jak widzę, spotkałem cię w złym humorze. Czy nie jesteś zadowolony z twego życia. Komu masz do zawdzięczenia, że cię wykierowano na samodzielnego człowieka, jeśli nie mnie!...
Na te słowa, Roman skoczył z miejsca, jakby go żmija ukąsiła.
— Przeklinam ten dzień, tę minutę, kiedy cię poznałem, draniu jeden!... Przeklinam ciebie i całe