Przejdź do zawartości

Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

konasz“. Żadnych dowodów jej zdrady nie mam. Przypadkowe spotkanie z Brytanem też jest ewentualnością, której chwilowo nie można zaprzeczyć. Ach tak — przypomniał sobie. — Powiedziała mi, że zwróciła się do Brytana o pomoc, kiedy byłem uwięziony na Pawiaku i że on postawił jej jako jedyny warunek moje ponowne zawarcie z nim spółki. Czy jest możliwe, by Brytan nie wykorzystał ówczesnej sytuacji i nie postawił także innego warunku... Ależ nie! — tłumaczył sobie zaraz. — Po pierwsze, poco jej było przyznawać się do tego? Po drugie, gdyby chciała jego zguby, nie starałaby się go uwolnić z więzienia! A może jeszcze nie był czas ku temu?! Przecież i tak poważny wyrok mu nie groził w czasie gdy przebywał na Pawiaku. Może nie opłacało się jej. Chce go wpakować na kilka „wiosenek“ conajmniej! Ale co jej z tego przyjdzie? Nie mógł znaleźć na to odpowiedzi. Nie przymuszał jej przecież do tego, aby współżyła z nim. Może odejść, kiedy jej się tylko spodoba.
Podczas gdy Roman tonął w rozmyślaniach, Lipek liczył i rachował zawzięcie, aż wreszcie zaczął:
— Słuchaj, brachu. Powiedz ty mi, wiele tak wszystkiego odkiwałeś w więzieniach?
— Poco potrzebujesz to wiedzieć?
— Jednakże odpowiedz...
— Przeszło siedem wiosenek.
— Więc dobrze. Policz wiele to miesięcy, tygodni, godzin, minut i sekund byłeś pozbawiony najdroższej wolności! Powiedz mi, czego więcej żałowałeś, wolności, czy tego, że cię pozbawiono kobiety.