Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tak proszę pana, jestem anarchistą! Anarchistą, mistykiem* Proszę to dobrze zrozumieć i nie obawiać się mnie, mój przyjacielu — tu don Firmin położył rękę na kolanach Augusta. Nie rzucam bomb. Mój anarchizm jest czysto teoretyczny istnieje tylko w sferze ducha... A ponieważ na każdą sprawę mam swój indywidualny pogląd...
— Pan może także jest anarchistą? — spytała ciotka Augusta, aby przerwać zwierzenia don Firmina.
— Ja? Uważam, że ludzie, którzy domagają się, aby nie było władzy, popełniają absurdalny błąd. Gdy nikt nie będzie rządził, któż będzie słuchał? Czy pan sam nie rozumie, że to jest niemożliwe?
— O ludzie małoduszni! I wy to nazywacie niemożliwością? zawołał z wyrzutem don Firmin.
Ciotka znów mu przerwała:
— A więc don Auguście, umowa między nami zawarta! Jest pan odpowiednią partją dla Eugenji... Człowiek doskonale wychowany, pochodzący z tak zacnej rodziny... właściciel dużego majątku... Tak tak. Od dzisiaj jest pan moim kandydatem...
— Czyni mi pani wielki zaszczyt.
— Trzeba tylko tej małej przemówić do rozumu! To dobra, z gruntu poczciwa dziewczyna, tylko bardzo kapryśna. Psuli ją dawniej ogromnie! Gdy spadł na nas ten okropny cios...
— Jaki cios? — zapytał August.
— Nie będę nic ukrywała przed panem — zwłaszcza, że rzecz jest już publiczną tajemnicą. Ojciec Eugenji popełnił samobójstwo, straciwszy na giełdzie cały swój majątek. Eugenji pozostał w spadku dom, ale tak obciążony długami, że procenty hipoteczne pochłaniają cały dochód. Biedne dziecko ciuła grosz do grosza, odkłada ze swych