Przejdź do zawartości

Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niały, aby nie usnęły, dano im tę iluminację elektryczną. Biedne, somnambuliczne drzewa! Nie, nie, nie zadrwią sobie ze mnie tak, jak z was zadrwili“.
August wstał z ławki i jak lunatyk powlókł się ulicami!

XX.

Wyjechać, czy nie wyjeżdżać? Zawiadomił już o tej podróży Rosarito, nie wiedząc sam, po co i na co, zapewne po to, aby coś powiedzieć, aby mieć pretekst do zapytania się, czy będzie mu towarzyszyła — następnie mówił o podróży z donią Ermelindą, aby jej dowieść... czego? Czego pragnął dowieść donia Ermelinda, zawiadamiając ją o projekcie podróży. Wszystko jedno zresztą! Faktem jest, że dwukrotnie mówił o dalekiej i długiej podróży... pokazał, że jest człowiekiem, który dotrzymuje słowa.
Tego rodzaju człowiek najpierw mówi coś, później myśli nad tem, co powiedział, wreszcie wciela swoje słowo w czyn. Ludzie, którzy dotrzymują słowa, raz coś powiedziawszy, nie zwykli się już cofać, a on przecież powiedział, że wyjeżdża daleko i na długo.
Daleka i długa podróż? W jakim celu właściwie? Dokąd jechać i poco? Zawiadomiono go, że jakaś panienka oczekuje nań w salonie. Panienka? Tak — rzekła Liduvina — wydaje mi się, że to ta pianistka. Eugenja? — Ona, we własnej osobie!
August zawahał się. Błyskawicznie przeszła mu przez głowę myśl, że najlepiej będzie ją odprawić z kwitkiem, powiedziawszy, że go w domu niema. Przychodzi, aby mnie na nowo usidlić, aby