Strona:PL Turgeniew - Ojcowie i dzieci.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

atoli poznał, że z nią nie „dopnie swego“, odwrócić się zaś od niej, ku wielkiemu zdumieniu własnemu, nie miał dość siły. Jak tylko przypomniał sobie o niej, krew zaczynała mu kipieć; z krwią łatwoby jeszcze sobie poradził, ale zjawiło się w nim coś, czego nie przypuszczał nigdy, z czego zwykle żartował, co oburzało całą jego dumę.
W rozmowach z Anną Siergiejewną wykazał jeszcze bardziej niż kiedykolwiek swoją obojętną pogardę dla wszystkiego, co nazywał romantyzmem; zostawszy sam z sobą, z oburzeniem spostrzegał, że i on sam jest romantykiem. Wówczas zwykle wymykał się do lasu i spacerował po nim dużemi krokami, łamiąc spadłe gałązki i przeklinając półgłosem i siebie i ją; albo też wchodził na siano do stodoły, i zamknąwszy oczy, przymuszał się do snu, co mu się naturalnie, niezawsze udawało. Ni stąd, ni zowąd wyobrażał sobie np., że te niepokalane ręce owiną się kiedyś około jego szyi, że te dumne wargi odpowiedzą na jego całusy, że ten rozsądny wzrok spocznie kiedyś z czułością — tak jest, z czułością, na jego oczach, i w głowie się mu kręciło i tracił na chwilę przytomność, dopóki znowu nie oburzył się sam na siebie. Jak złoczyńcę na uczynku, tak on chwytał siebie na różnych myślach, których „należało się wstydzić“; wyraźnie, jak gdyby bies drażnił się z nim. Zdawało się mu niekiedy, że i w Odincowej zachodzi jakaś przemiana, że wyraz jej twarzy okazuje coś szczególnego, że i ona może... Ale w tem miejscu zwykle tupnął nogą, albo też zgrzytnął zębami i sobie samemu groził pięścią.
Tymczasem, prawdę mówiąc, Bazarow niezupełnie się mylił. Zrobił on wrażenie na Odincowej; zaj-