Strona:PL Tukidydes - Mowa pogrzebowa Peryklesa.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tu żaden ani bogactwem, dłuższe jego kosztowanie wyżéj zaceniwszy (niż co?), nie rozmiękł w nikczemność (!), ani nadzieją ubóstwa (nielogicznie), jakoby jeszcze mu snąć wyrwawszy się (z czego lub czemu?), udało zbogacieć (—ić), odwłoki narażenia się na grozy bojów nie uczynił; lecz pomstę nad wrogami, za pożądańszą od tam tych ponęt przyjąwszy (poczytawszy lub oceniwszy), a z niebezpieczeństw to tu (?) zarazem za najpiękniejsze uznawszy, zapragnęli oni owszem, narażając się na nie (nie ma tego w Tucydydesie), nad tymi tu (?) mścić się, a tamtych (?) tą (?) drogą jedynie dobierać się, nadziei — niepewność udania się (powodzenia lub zwycięztwa) poruczywszy, a w czynie ze względu na widnie już przed ich oczyma rozłożoną obecność (co to ma znaczyć?), sile tylko własnéj zawierzyć za zgodne siebie osądzając (grecyzm), i w tem obrony raczéj konieczność i cierpień na wyższym kładnąc względzie (mieć na względzie) niżeli zachowanie się ustępując nieprzyjacielowi, sromoty mów ludzkich uniknęli, a czyn kosztem ciał okupili (narazili życie swe czy też już zginęli?) i w szczupluteńkiéj chwili rozstrzygającego losu jednocześnie (niepotrzebne, bo i nielogiczne) na szczycie chwały raczéj jak trwogi ustąpili z zawodu.”
Dosyć tego. Któż, pytam się, z czytelników polskich mógłby się zoryentować w tym gąszczu słów, polskiego wprawdzie brzmienia, lecz składu, toku i barwy nie polskiej? Któż może się domyślić, co w nich zawarte? I to ma być, jak Bronikowski w końcu przedmowy do przekładu swego chciałby w nas wmówić, sposób tłumaczenia Tucydydesa „nie zacierający właściwości tak nieodzownych do zarysu téj nadzwyczajnéj osobistości dziejopisarskiéj, i nie zdzierający wspaniałego ustroju posągowego, który geniusz sam sobie wykował.” Nam się zdaje, że to jest raczéj przedrzeźnianie wielkiego dziejopisarza greckiego, a mowy naszéj rażące nadużycie.
Nie, Tucydydes zasługuje ze wszech miar na to, aby był, jeżeli nie w strojniejszą, to przynajmniéj w chędoższą szatę języka polskiego przyodziany, choćby tylko dla jednéj mowy pogrzebowej, w usta Peryklesa włożonéj.