Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

praktykę. Żadnego tam człowieka, tylko jeden: Benjamin Elleviou, nieszczęśliwy, miły, słabowity i tęskny, sam nie wie do czego, na honor sam nie wie do czego, do kobiety, któréj nigdy nie widział oczyma ciała, tylko oczyma duszy widzi co noc we śnie. Tak mi się zwierzył nareszcie, i utrzymuje, że tak pięknéj kobiety nie ma na świecie. Cha! Benjaminie Elleviou! pokaże ci piękniejszą, niż twego urojenia płód. Miniaturę méj Malwiny zawsze na piersiach nosiłem. Spojrzyj na ten obraz! On krzyczy, to ona! to ona, snów moich wcielenie! Pada, omdlewa, konwulsyi dostaje. On pyta: gdzie ona? „W Polsce, jeśli żyje; lecz może nie żyje, bo od lat pięciu, gdy księżyc w pełni, ona mnie się ukazuje z Ignasiem, z Edwigerem, z Swidwą, a nawet z Panem Andrzejem, po stan w kuntuszu.“ On krzyknie; „pisz do nich!“ „Ileż razy pisałem, nigdy żadnéj odpowiedzi.“ „Pisz! list prześlę pocztą, odpowiedź będzie niezawodnie, jeśli choć kto z twoich przy życiu pozostał.“ Piszę i otrzymuję odpowiedź. Gerwidzie! jeszcze dwie trociczki tu przedemną! Tak jest! ona umarła na chwilę przed ślubem, w sukni ślubnéj, jaką się przedstawiała mnie w snojawie i Benjaminowi we snach. Benjamin uszczęśliwiony wkrótce potém umiera, mówiąc, że na księżycu spotka się z Malwiną. Mnie obwiniają o przyczynę jego śmierci, unikają mnie jak