Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Brzegi Europy coraz już jaśniéj rysowały się przed mym wzrokiem, zdawało mi się nawet, że mogę już rozróżniać drobniejsze wklęśnięcia i wystające cząstki brzegów włoskiego półwyspu; wreszcie i powierzchnia już ziemi uwydatniła mi się: jaskrawemi kropkami świeciły na niéj miasta, czerwieniały lasy i niższe góry, a wyższe pokryte śniegiem, wysuwały białe swe czoła do góry.... gdy w tém duszący jakiś siarkowy wyziew owionął mnie i zemdlałem.
Domyśliłem się późniéj, że musieliśmy właśnie w tej chwili przelatywać nad Wezuwjuszem.
Gdym się ocknął, ujrzałem się na przecudnéj pochyłości wzgórka, a w około mnie stało kilku pasterzy mówiących do siebie po włosku. Nie wiedziałem co się stało z Szatanem; spytałem więc pasterzy czy go czasem nie widzieli. Poczciwe chłopy usłyszawszy to przeżegnali się i z niedowierzaniem zaczęli mi się przypatrywać, jak gdybym sam był złym duchem. Widząc to przeżegnałem się natychmiast, żeby ich przekonać, iż jestem chrześćjaninem i prosiłem ich, aby mnie zaprowadzili do jakiéj chałupy, w któréjbym mógł wypocząć po tak dalekiej i męczącej podróży. Uczynili zadość zacni ludzie memu żądaniu i zanieśli mnie do wsi. Zaledwie mnie jednak wprowadzili na podwórko, gdy wszystkie psy, począwszy od wyżeł-