Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Powiedzże mi, jak to czarownicy na waszym święcie chodzą wybornie po powietrzu i prowadzą nawet za sobą całe zastępy wojska? Jakim że sposobem sprowadzają oni na wasze niwy grad, deszcz, śnieg i tym podobne klęski? Zaufaj mi tylko a ręczę ci, że źle na tem nie wyjdziesz.
— Rzeczywiście, odrzekłem, dałeś mi tyle dowodów swego rozumu i życzliwości ku mnie, że zasługujesz na ślepą z méj strony wiarę.
Zaledwie dokończyłem tych wyrazów, zerwaliśmy się w powietrze jakby nadprzyrodzoną jakąś popychani siłą.
— Usiądź mi na karku, rzekł, trzymając mnie w swych rękach, tak i mnie i tobie zbyt byłoby niewygodnie.
Usłuchałem. W przeciągu trzydziestu sześciu godzin przebyliśmy całą przestrzeń dzielącą ziemię od księżyca. W pierwszéj ćwierci drugiego dnia podróży spostrzegłem, jakkolwiek bardzo niewyraźnie, zarysy starego naszego lądu, to jest Europę, Azyę i Afrykę, które bez przesady wydały mi się tak małe, jak je przedstawiają na średniéj wielkości mapkach. Odtąd to przestałem wierzyć tym kłamcom, którzy twierdzą, iż młyński kamień rzucony z księżyca spadałby na ziemię trzysta sześćdziesiąt lat, skoro ja i mój towarzysz, lżejsi przecież od niego, spadaliśmy tylko półtora dnia.